Bright Darkness

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 1

Obudził mnie dźwięk budzika. Odszukałam drażniące mnie urządzenie i wyłączyłam je. Z wielką niechęcią podniosłam się do pozycji siedzącej. Następnie odszukałam stopami kapcie i podeszłam do szafy. Szukałam jakiś spodni i bluzkę. Moim kolejnym celem była komoda. Z niej wyciągnęłam bieliznę i skarpetki. Z całym zestawem powoli udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Preferuję poranne prysznice co nie znaczy, że wieczorem też ich nie biorę. Po porostu po rannej kąpieli czuję się rześka i pełna energii na cały dzień. Ustawiłam odpowiednią temperaturę wody i dokładnie się umyłam. Po kilkuminutowym prysznicu dokładnie się wytarłam i ubrałam. Moje rzeczy starałam się wrzucić do do kosza na pranie. Następnie poszłam do kuchni na śniadanie. Jak zawsze czekali już na mnie rodzice z gotowym posiłkiem.
-Dzień dobry kochanie. Jak się spało?- codziennie pytają o to samo, ale jakoś się już przyzwyczaiłam i wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie bardzo to lubię.
-Dzień dobry. Dziękuję, dobrze. Co jest na śniadanie? Jestem bardzo głodna.
-To chyba jakiś cud. Kosmici cię w nocy podmienili?- niestety tata ma specyficzne poczucie humoru.
-Możliwe.- uwielbiam się z nim przekomarzać. To chyba już nasz taki zwyczaj.
-Chodź kochanie usiąść, a nie będziesz tak stała.
-Już, już. Nie przesadzaj mamo.- bardzo ostrożnie ruszyłam do krzesła. Już nie raz potknęłam się o jakąś rzecz leżącą na środku. Wolę teraz dmuchać na zimno. Na szczęście tym razem udało mi się uchronić od potknięcia. Zadowolona usiadłam na miejscu i powoli zaczęłam konsumować posiłek.
-Co będziesz dzisiaj robić? Masz jakieś plany?
-Nie wiem. Chyba położę się na kanapie w salonie.
-Może przyszłaby do ciebie Madison? We dwie było by wam raźniej.- no tak, zapomniałam. Mama z tatą mają iść na urodziny jakiejś koleżanki. Zawsze jak gdzieś wychodzą nie chcą mnie zostawiać samej. No cóż, nie dziwię się im.
-Niestety, ale Madison jest jeszcze na wakacjach.
-Och... Szkoda. Wybacz kochanie, ale my z tatą musimy już iść. Nie wybraliśmy jeszcze prezentu. Wrócimy jutro rano.- mama zgarnęła brudne naczynia i wstawiła je do zmywarki.
-Jakby coś się działo to dzwoń.- dostałam od nich po buziaku w policzki. Później usłyszałam już tylko zamykanie drzwi frontowych.
-No i zostałam sama.- rzadko zostaję sama, więc za każdym razem kiedy tak się dzieje, czuję się trochę nieswojo. Tak było i tym razem. Posprzątałam po sobie i poszłam do salonu. Chciałam włączyć telewizję, ale zanim to się stało musiałam znaleźć pilota co było nie wiarygodnym wyczynem jak dla mnie. Po skończonych poszukiwaniach, zakończonych sukcesem rozłożyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś program muzyczny. Uwielbiam muzykę, nie mogę bez niej żyć. Uważnie wsłuchałam się w tekst piosenki. Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak robię. To mnie w pewien sposób odpręża, dzięki temu zapominam o wszystkich problemach choć na chwilę. Nie mam pojęcia co będę robić przez cały dzień. Nie przepadam za telewizją, jedyne co w niej oglądam, a raczej słucham to są piosenki puszczane na programach muzycznych. Może przeczytam książkę. Dawno już miałam to zrobić, ale jakoś nigdy nie miałam czasu, a teraz jest idealna okazja. Tylko gdzie ją położyłam? Są raczej marne szanse na to, że ją znajdę. No trudno, muszę wymyślić coś innego. W sumie jak tak sobie poleżę i poleniuchuję to chyba nie mi się nie stanie. Nie będzie to dla mnie nic nowego. Całe moje życie to jedna wielka rutyna. Mam dość tej monotonności. Chcę, aby coś się w nim wydarzyło, coś co zapamiętam do końca życia. Pragnę żyć jak inne osoby w moim wieku. Szkoda, że to jest niemożliwe. Skazana jestem na porażkę, na samotność. Powinnam już przywyknąć do tej myśli. Bo kto by mnie chciał? Nie ma chyba takiej osoby na świecie, bynajmniej jej nie znam i raczej nie poznam. No bo jak mam ją poznać skoro cały czas prawie przesiaduję w domu? Wyjątkiem są wyjścia z Madison czy Nickiem, a no i resztą naszej paczki. Może trzeba to zmienić? Może powinnam postarać się żyć jak normalna nastolatka? Dobra, trochę przesadzam. Mam życie normalnej nastolatki. Chodzę do szkoły, mam przyjaciół, kochających rodziców, więc czego mi jeszcze potrzeba? Cały czas tylko narzekam, ale żeby zrobić coś w tym kierunku to już nic się nie dzieje. Muszę się w końcu ogarnąć, nie mogę spędzić całego życia w domu. Od teraz będę częściej wychodzić, nawet jeśli wiąże się to z jakimś ryzykiem. Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije. Prawda? Miałam poleżeć i nic nie robić, ale chyba zmieniłam plany. Szkoda tylko, że Madison jeszcze nie wróciła. Ale nie jestem jeszcze taka samotna. Zawsze mogę się przecież spotkać z Erin, James'em czy Nickiem. To nie jest taki najgorszy pomysł. Rozerwę się trochę. Dobrze mi to zrobi. Odszukałam telefon i zadzwoniłam do Erin.
-Halo? Chloe coś się stało?
-Nie. Nic się nie stało. Pomyślałam tylko, że mogłybyśmy się gdzieś wybrać. Co ty na to? Może chłopaki by do nas dołączyli?
-Chloe to świetny pomysł! Z przyjemnością się z tobą spotkam. Zadzwonię do chłopaków i im wszystko powiem. To co o 16 w The Black Apple Cafe?- wiedziałam, że dziewczyna od razu się zgodzi.
-Jasne, jasne. To do zobaczenia.
-Chloe! Poczekaj. Przyjechać po ciebie czy sama dotrzesz?
-Dam sobie radę sama. Dziękuję za propozycję. Pa.- nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się. Zapowiada się miłe popołudnie. Z trudem wstałam z kanapy i poszłam do siebie. Niestety po drodze mam schody, których z całego serca nienawidzę. Najchętniej bym je zniszczyła, tylko pyanie jak później wejdę na pierwsze piętro.
Była już jakaś 14.30. Nawet nie wiem jak szybko minął ten czas. Zostało mi jakieś 30 minut i muszę wychodzić. Jak tak teraz się zastanowię to mogłam skorzystać z propozycji Erin, ale trudno. Dam sobie radę. Nie jestem jakąś wielką kaleką. Chyba trafię, w końcu nie idę tam pierwszy raz. Zgarnęłam szczotkę z komody i rozczesałam włosy. Nie miałam zamiaru się jakoś stroić. To zwykłe spotkanie z grupą przyjaciół. Zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne mi rzeczy. Następnie zeszłam na dół, gdzie założyłam kurtkę i buty. Wzięłam kluczyki z wieszaka i wyszłam z domu, uprzednio go zamykając. Przede mną droga do naszej ulubionej kawiarni. Dawno nigdzie sama nie szłam. Jestem podekscytowana. Mam nadzieję, że nie pożałuję mojej decyzji. Ale w sumie... Co mnie to obchodzi. Życie mam tylko jedno i nikt go za mnie nie przeżyje. Mam zamiar brać z niego garściami. Pokaże ludzią jaka Chloe Waston jest na prawdę. Nikt i nic nie nie powstrzyma. Bynajmniej taką mam cichą nadzieję.
Szablon by S1K